Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 058.jpeg

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


chadzce w parku szedł koło niej nieodstępny, niezrażony monosylabami, jakiemi mu odpowiadała. Daremnie młody hrabia błyskał przed nią iskrami dowcipu i otwierał jej szerokie perspektywy na ten świat, którego tak gorąco pragnęła; wszystko to nie zdołało zaciekawić księżniczki. Hrabia zachwycał się pięknościami parku, prosił, aby mu w nim służyła za przewodniczkę, a Aurelia z Emilianem szli o kroków kilka, jakby chcąc im zostawić swobodę wzajemnego porozumienia. Ale Natalia okazała się niegościnną i zamiast zapuszczać się w cieniste gaje, nieustannie kierowała się ku pałacowi, chociaż ostrzeżony szmerem strumienia gość chciał się zwrócić do owego tajemniczego mostu pod skałą i już stąpił na ścieżkę, która doń prowadziła.
Jednak sama myśl znalezienia się z Leopoldem w tem samem miejscu, gdzie dziś rano przepędziła tak pamiętną chwilę, wydawała się jej świętokradztwem; odwróciła się szybko, prawie gniewna, a Leopold musiał za nią podążyć.
Nie rozumiał on wcale fantazyi młodej dziewczyny, bo chociaż jako jeden z ludzi, co o niczem nie wątpią, daleki był bardzo od przypuszczenia prawdziwego stanu jej serca, przecież postępowanie Natalii znajdował dziwnem, a nieśmiałość zbyteczną. A przytem zwykle nieśmiałość jest skromną, wahającą. Tymczasem księżniczka wymawiała swoje krótkie odpowiedzi, tonem tak stanowczym, jak gdyby widziała w nim wroga, i rzucała mu z pod nasuniętych brwi wcale nie przyjaźne spojrzenia.
Widocznie rzeczy nie szły tak, jak iść były powinny, a Aurelia, która z pewnym niepokojem śledziła postępowanie siostry, korzystając z pierwszej lepszej sposobności, nasuniętej przez Emiliana, wzięła siostrę pod rękę i uprowadziła ją ku pałacowi, w czasie gdy mąż jej zaproponował Leopoldowi obejrzenie wierzchowych koni. Pozór nasunął się sam z siebie opowiadaniem gościa o zagranicznych wyścigach.