Ta strona nie została skorygowana
Wszystko widzę dziś z nowo w szeleście Twych kroków —
Słyszę baśnie i wonie z ogrodów młodości —
I czuję jak Twe dłonie już z błękitnych mroków,
Idą po mnie o Dobra, o pełna Litości...
....................
Lecz czemuż się do Ciebie trzeba wlec tak długo!...
I wpierw gorycz ssać z kwiatów bezwonnych korony...
I wpierw wargi napoić przydrożną trza strugą —
Aż przesytu dławiące w pierś się wedrą szpony,
Aż w Rozpaczy się przejrzym upiornej źrenicy,
Wężem Wstrętu omdlałe opaszem ramiona —
I strudzeni się staniem, jak bladzi pątnicy,
Na Golgocie swych marzeń, gdzie Bóg w prochu kona.
67