Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL JI Kraszewski Jeden z tysiąca from Ziarno 1889 No 04 1.jpg

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


JEDEN Z TYSIĄCA.
przez
Józefa Ignacego Kraszewskiego.
Rule Segment - Span - 40px.svg Rule Segment - Fancy1 - 40px.svg Rule Segment - Span - 40px.svg
(Dalszy ciąg.)

Wielki człowiek podziękował mi skinieniem: takeśmy się rozeszli. Powiedziano znać było w księdze przeznaczeń, że Lola ma być dobrą gwiazdą moją. Siedząc nieustannie na kolanach tego, od którego zależały losy moje, musiałem mu nieznacznie przypomnieć biedaka, i nazajutrz gdym się w kancelaryi zjawił, już były widoczne skutki jej protekcyi.
Biuralista przyjął mnie posępnie, chmurno, prawie gniewnie, ale wcale inaczej niż wprzódy, nie rzekł słowa, ale jużem się domyślił, że wielki człowiek uczynił wymówkę pomocnikowi, pomocnik sekretarzowi, sekretarz biuraliście. Zląkłem się zemsty, choć wcale nie czułem winnym, tymczasem wcale inaczej się stało, postanowiono pozbyć się mnie z oczów i w gogzinę otrzymałem rzucony na stół z gniewem papier, dający mi posadę; w chwili gdym stracił nadzieję. Nie chciałem zrazu wierzyć oczom swoim... byłbym wyściskał w koło wszystkich do stróżów włącznie — całą kancelaryą, ale wzrok piorunjęcy biuralisty, nie dał się wylać czułości mojej, a głos jego oznajmiał mi, bym z oczów jego zszedł copzędzej. Zaczął coś mówić o intrydze, o ludziach, którzy ubocznemi chodzą drogami i splunąwszy, tyłem się do mnie odwrócił. Wypadłem rozmarzony, szczęśliwy, wesół, i wprost pobiegłem do kościoła podziękować Bogu. Tak tam rzewną i wdzięczną była modlitwa moja, ty się domyślasz, matko kochana, coś mnie jej uczyła...
Wypadało jeszcze pójść wielkiemu człowiekowi podziękować, wyślałem, że stracę z tydzień czasu znowu, nim dostąpić go potrafię, ale kiedy idzie to idzie, pierwszego dnia znalazłem się niespodzianie dopuszczony do niego. Był w humorze wybornym. Lala przyzsła i pokiwała ogonem, powąchawszy mnie znowu...
— A cóż? masz miejsco? — spytał.
— Panum je winien — rzekłem — zbliżając się, aby mu podziękować.
— Teraz tam powiedz, przerwał niechci dadzą zaliczonie na drogę i ruszaj zająć pojadę, a spełnij uczwie włożony na cię obowiązek.
Łzy mi stanęły w oczach z wielkiego wzruszenia, a wielki człowiek, który ich znać dawno nie widział, wyciśniętych takiem nazuciem, uśmiechnął się tęskno i zbliżył się do mnie.
— No, no, rzekt, wszystko będzie dobrze.... nie wątpię, ale żebyś znowu nie czekał na to zaliczenie, już ci wprost dam na pieniądze assygnacyją.
Nie wiedziałem prawdziwie jak mu podziękować, i gdy się zamknęły, to go tam już wołano, wyszedłszy, z dało mi się, żem świat zdobył. Nigdyś jak żyję nie miałem tyle pieniędzy do rozporządzenia, bo na podróż i zahizenie razem wynosiły przeszło sześćset złotych, przyznaję, żem zrazu stracił głowę.

(Dalszy ciąg nastąpi).