Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/22

Z Wedateka, archiwa
Wersja z dnia 11:41, 1 paź 2021 autorstwa Wedun (dyskusja | edycje) (1 wersja)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


Niezwykłe jest to brzemię! Żal mi też, gdy wspomnę
Tyfona[1]; syn ten Gai[2], stugłowy, straszliwy
Dziwotwór, mieszkający w cylicyjskiej niwy
Jaskiniach, groźnej uległ przemocy: wokoło
Zabójczym tchem ziejący, śmiał on stawić czoło
Wszem bogom, z oczu iskry sypiąc coraz krwawsze,
Przypuszczał, że tron Zeusa zdruzgocze na zawsze —
Lecz czujny pocisk boga, grom płomiennopióry,
Dyszący strasznym ogniem, padł na niego zgóry;
Porażon w samo serce, tak pełen przechwałek,
Spopielił się w tym żarze nieszczęsny pyszałek;
Na pował rozciągnięta, bezwładnie dziś leży
Ta bryła nad zatoką, u morskich wybrzeży,
Głęboko w wnętrzu Etny, a z nad jej siedliska,
Na skalnym siedząc szczycie, skry Hefajstos ciska[3],
Rozgłośnie swym kowalskim kowający młotem.
Tu stąd strumienie ognia rozleją się potem
Na równie sycylijskie, na te łany żyzne,
By chciwym zniszczyć zębem plennych żniw ojczyznę.
Tak Tyfon, wyziewając gniew zapamiętały,
Ogniste z źródeł ognia rzucać będzie strzały,
Jakkolwiek Zeus go w węgiel obrócił swym gromem[4].
Lecz pocóż cię pouczać? Wszystko ci wiadomem,
Nie jesteś bez rozumu, niech on cię ocali!
Ja tutaj swoją nędzę będę znosił dalej,
Dopóki nie ochłonie Zeus w swym żarnym gniewie.
OCEANOS:
Posłuchaj, Prometeju! Czyż twój umysł nie wie,
Że z gniewu nas wyleczyć dobre słowo może?
PROMETEUSZ:
Tak, serce swe w stosownej gdy zmiękczymy porze,
Nie zasię gwałt zadając naszej złości wrażej.

  1. {{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/54|p21}}
  2. {{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/54|p22}}
  3. {{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/54|p23}}
  4. {{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/54|p24}}