Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/206

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


<section begin="so01"/>

Liść zżółkły, ogniem suchotniczym zlany
I pada, martwy; ty, co oziminę,
Wiedziesz na łoże śnieżyste, gdzie łany

Wypoczywają, niby trupy sine
W grobach, bezwładne, aż w swój róg uderzy
Wiosna, twa siostra, w lazurów godzinę

I w ową ziemię, co uśpiona leży —
Do żeru ptactwo zbudziwszy po niebie —
Wleje swą barwę i swój zapach świeży:

Duchu wszechbytny, którego dłoń grzebie
I wskrzesza z mogił — słuchaj: wzywam ciebie!



<section end="so01"/> <section begin="so02"/>

II.

O ty, którego prąd, pośród przestworza
Zrywa, jak liście, szmaty chmurnych mgławic
Z chwiejnych gałęzi niebiosów i morza —

Są to anioły deszczu i błyskawic:
Na jasnem licu twej powietrznej fali,
Jak włos, rozczochran nad czołem tych krwawic,

Menad — gdy skroń ich płomieniem się pali —,
Rozwiewa burza, krocząc, bujne sploty,
Że giną hen! aż w zenitowej dali!

Ty skargo roku, co z swymi obroty
W grobie tej nocy dzisiejszej się grzebie —
Z mgieł i wyziewów rozpięte namioty

<section end="so02"/>