Ta strona została zatwierdzona
133
PEŁNIA NAD PUSTKĄ
Wprost w okno mojej chaty patrzy tarcz księżyca.
Widno smreki groźne, jak nagrobne straże.
Śnieg ma trupio zielone lica.
Cisza-martwota, nic nie dyszy.
Wśród tej przeraźnej, niezgłębionej ciszy 5
Jedynie słyszę stukot mego serca.
Gdzież świat się podział? Gdzie ruch?
Jam jeden z pustką upiorną duch.