Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL M Koroway Metelicki Poezye.djvu/122

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana
114

Dążą z nadzieją w suchotniczej piersi
z twarzą śpieczoną w gorączki rumieńce,
Spragnieni życia śmierci potepieńce,
Dażą niestety! dażą już nie pierwsi
Ale nie każdy z potępionych rzeszy
Do domu wróci, rodzinę pocieszy.
W krainę zdrowia kto przybywa wcześnie,
Ledwo uczuwszy straszliwą chorobę,
Siły odzyszcze... lecz kto spóźnił dobę,
Siebie i swoich zawiedzie boleśnie!
Toż jest nad morzem cmentarne ustronie:
Kupią się krzyże w zacieśnionem gronie,
Stoją pomniki w marmurowej bieli,
I — rozważając grobowców napisy —
Melancholijne dumają cyprysy...
Tam niemal w każdej głuchej, ziemskiej celi
Złożone młodzi tajemnicze pączki,
Nie rozwinięte w dojrzałości strączki —
Śmiertelnym mrozem zwarzone kielichy
Kwiecia wonnego... Tutaj proch młodziana
Skarży się rzewnie... Tu w czas swego rana
Dziewica zgasła śle jęk z grobu cichy.
Młodzieńczej pełni tyle, tyle siły
Wyroki straszne zaniosły w mogiły!
Tyle rodzinnych pociech i nadziei,