<section begin="I"/>giego Głuchowa nie sprzedał, dla tej dobrej przyczyny, że go nie ma.<section end="I"/>
<section begin="II"/>
Jestem w Berlinie, a jestem tu dlatego, że uciekłszy z Wiednia, musiałem gdzieś pojechać. Do Płoszowa nie mogłem — tam ona przyjeżdża.
Byłem tak przekonany, że mnie żadna siła ludzka od niej nie oderwie, iż sama myśl zerwania tego stosunku wydawała mi się dziką. A no! pokazuje się, że niczego nie można przewidzieć, bo oto odjechałem i wszystko skończone. Jestem w Berlinie. Zdaje mi się, że mam w głowie koło rozpędowe jakiejś maszyny. Tak się to wszystko obraca, że aż boli — alem nie zwaryował! Wszystko wiem, wszystko pamiętam. Mój lekarz miał słuszność: warjują tylko słabe głowy. Mnie się to nie mogło przytrafić także i dlatego, że to czasem może być bajecznem szczęściem.<section end="II"/>
<section begin="III"/>
Jednak chwilami myślę, że mój mózg wykipi. Bo, że porządna kobieta, która spędziła z mężem kilka miesięcy, może poczuć się w stanie<section end="III"/>