[48]<section begin="48.1"/>
DWA LISTY
<section end="48.1"/>
<section begin="48.2"/>
I
Madonno!...
Kornie schylam przed Tobą kolano —
Nie gardź zachwytem pieśniarza —
Wszak jesteś, Piękna, jak słoneczne rano,
Które najlichszych obdarza. 5
Z oczu Twych idą promienie darzące,
Same o sobie niewiedne,
Które śni czasem na zaziemskiej łące
Serce człowieka biedne.
Jakaż kraina była dosyć godną 10
Być Twą kolebką, Pani,
I jaka ziemia tyle niezawodną,
Żeś przyostała na niej?
Jakiż dom ziemski weselem się rzęśni
Twej obecności, 15
I jacy ludzie mogą być tak szczęśni
Być w Twej bliskości?
Gdyż piękna jesteś jak cud nie widziany,
Śniony li serca dygotem,
Pięknością, która życiu otwiera polany 20
W jakimś zaświecie złotym.
<section end="48.2"/>
[49]
W pustce, z daleka od gwaru i ludzi,
Na swym straconym szczycie
Byłem jak więzień, co się próżno trudzi,
By przetrwać życie. 25
W tej pustce, niby w zamierzchu kościoła,
Z duszą na poły umarłą,
Tkałem klęskę swą, nie wierząc zgoła,
By słońce tu dotarło.
Dumałem, że w mej pustelnej kolebie 30
Jeszcze się bardziej zmroczy —
A odkąd, o Słoneczna, zobaczyłem Ciebie,
Pełne mam światła oczy.
Dzięki Ci, Pani, za cud, za zjawienie
I za to, że Ci ta kraina miłą, 35
I za to, że prawdą jest owo marzenie,
Które się duszy mej śniło.
Dzięki za Piękno, rzadkie, osobliwe,
Jawione przymioty Twemi —
Serce już samą tą myślą szczęśliwe, 40
Iż jesteś na tej ziemi.
P. S.
Madonno!
Przebacz słowa otwarte jak dzieci;
Tchnęła je serca spowiedna potrzeba.
Zlecam ten list wiatrowi — niech leci — 45
Bez wiary, iż dojdzie rąk Twych —
— jak do nieba.
Poręba W[ielka], 19. II. [1]913