Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Strebeyko Dziesięcioletni ochotnik.pdf/14

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


wiele razy liczniejszego wroga, tymczasem w połączeniu z dosyć licznym oddziałem Oborskiego spodziewali się zwycięstwa.
Teraz Parczewski czekał z jednej strony Bremzena, z drugiej Oborskiego. Na szczęście ten ostatni nadciągnął pierwej, więc jego ludzie zmęczeni marszem mogli trochę odpocząć. Oborski ukrył się w lesie, a gdy Bremzen nadejdzie, miał Parczewski rozpocząć bitwę, Oborski zaś, odpocząwszy, sprawić swój oddział i wypaść na moskali.
Tak się też stało; Bremzen nadciągnął z dużą siłą, lecz Polacy celnie strzelając, znaczne wyrządzili mu straty, ale moskali było dwa razy więcej niż obie partje razem wzięte. Gdy Bremzen kazał ustawić armaty, które nieustannie prażyły partyzantów, szerząc śmierć wśród ich szeregów, ziemią jęczała od tych pocisków, jakby bolała nad śmiercią swych synów; napróżno konnica kilkakrotnie szarżowała, padając gęsto od kul armatnich, po kilkogodzinnej zaciętej bitwie, pomimo męstwa i odwagi powstańców, moskale zwyciężyli, a nasi, korzystając z mroku, uszli w lasy okoliczne. A co się stało w tym krwawym dniu z Leonkiem? Gdy z rozkazem dowódcy przebiegał z lewego skrzydła na prawe, silnie kontuzjowany kulą upadł zemdlony na ziemię pod drzewem i to go ocaliło od roztratowania. Moskale, otrzymawszy plac boju, pozbierali swoich rannych, poobdzierali poległych i cofnęli się na odpoczynek do wsi sąsiedniej. Nazajutrz rano Bremzen, jako zwycięzca, wracał do Łodzi.
Na wieść o rozbiciu partji mieszkańcy Dobrej i obywatele okolicznych wsi pospieszyli na pobojowisko zbierać rannych i chować poległych. Leonkowi chłód nocny wrócił przytomność, lecz kontuzjowana głowa mocno go bolała, nie mógł się ruszyć, więc leżał, jęcząc cicho. Straszno mu było, bo widział dużo poległych i słyszał bolesne jęki rannych, ale sam był tylko na pół przy-

12