Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/29

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


Że zlekceważon przez cię jest nasz król,
Że w tobie się li miłość ku śmiertelnym święci.

Jakiż bezpłodny to szał
Twa miłość, druhu mój,
Chcąca uszczęścić ziemię!
Powiedz, czy może strasznych cierpień zwał,
Ciężki brzemienny znój
Zdjąć z ramion twych
To nikłe, ślepe, jednodniowe plemię,
Do mar podobne mdłych?
Przecież to prawda, że, co bóg uchwali,
Tego już żaden ludzki zamysł nie obali.

Po twojej doli to wiem,
O Prometeju, ach,
Po twej haniebnej kaźni!
Inne dziś pieśni dźwięczą w uchu mem,
Nie te — skąpane w łzach —
Ale ów wtór,
Który do ślubnej śpiewałam ci łaźni,
Gdyś jedną z nadobnych cór
Oceanowych, siostrę Hezionę,
Bogatem ją zdobywszy wianem, brał za żonę.

(wpada IO[1] z rogami na głowie)

IO: Co to za kraj?
Co za lud?
Któż to tam leży? Któż?
O skalny powalon cios,
Zacoś igraszką burz?
W pętach za jakie cierpisz winy?
Wiadomość mi daj,
Do jakiej mnie dzisiaj wwiódł

  1. {{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/54|p31a}}{{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/55|p31b}}