Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/13

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


Przez Zeusa znienawidzon i przez wszystkie bogi,
Co złotych jego zamków przestępują progi —
Za miłość ku ludziom go zmógł!
Ach, ach, co słyszę znowu? Jakby ptaków lot!
Od skrzydeł falujących drży powietrze wkrąg!
Ach, jakikolwiek zjawi się tu miot,
Nowych to dla mnie trwóg
I nowych źródło mąk.

(na skrzydlatych wozach zjawia się od strony morza CHÓR
OCEANID[1])

CHÓR OCEANID:
Nie lękaj się niczego! Przyjacielski huf
Ciężkiem brzemieniem słów
Zdołał przekonać rodzica
I w chyżym pędzie do twych przybiegł skał;
Wiatr szybkolotny ku tobie mnie gnał.
Szczęk młota w mój podziemny przecisnął się dom —
W tej swojej grozie
Z przerażonego lica
Starł mi dziewiczy srom[2]:
Bosa w skrzydlatym pomknęłam tu wozie.
PROMETEUSZ: O jej! O jej!
Tetydy płodnej córy
I ojca Oceana,
Co wszystkie ziemskie lądy
Niestrudzonemi opasuje prądy,
Na los mój spojrzyjcie ponury:
Z przepastnej pustoszy tej
Opoka wyrasta krzesana,
A na niej przyjaciel wasz
Spełnia — ach, w jakie pęty
Straszne ujęty! —
Niepożądaną straż!

  1. {{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/52|p09}}
  2. {{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/53|p10}}