Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/12

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


PROMETEUSZ:
Skrzydlatych wiatrów pełne niebieskie przestworza,
Potoków wy źródliska, i ty, falo morza
Rytmiczna, i ty, ziemio, wszystkich nas rodzico,
I ty, wszechwidzącego słońca krągłe lico,
Spojrzyjcie, jakie znoszę, bóg, od bogów znoje!
Na trudy popatrzcie się moje,
Na srom, którego ciężar na mych barkach legł
Po nieskończony wiek!
Takiemi więzy chce mnie dzisiaj zmóc
Ten nieśmiertelnych hufców młody wódz[1].
Nietylko czas dzisiejszy pogrąża mnie w łzach,
Lecz także dni, co idą. Ach, biada mi, ach!
Kiedyż się skończy moich cierpień bieg?!
Lecz pocóż ja to mówię? Widzę, co się stanie[2],
I jutro żadna na mnie klęska niespodzianie
Nie spadnie, a niniejszej trza ulegać doli
Jak można najpogodniej: konieczności woli
Przełamać nikt nie zdoła. Darmo krzyczeć: „biada!“ —
Czy milczę, czy nie milczę, na jedno się składa.
Człowieka chciałem zbawić — za to mnie w tej chwili
Do skały, zakutego w łańcuchy, przybili.
Płomienistegom ognia źródło skrył w łuczywie:
W nim wszelkich sztuk dla ludzi nauczyciel żywie,
Wszelkiego mistrz pożytku — i za tę przewinę,
Zawieszon na powietrzu, w tych okowach ginę.
O jej! O jej!
Co słyszę? Jakiż zapach płynie do tych stron?
Jakież tu ślą go smugi?
Czy człek do tych samotnych zabłąkał się kniej,
Czy bóg, czy jeden i drugi
Pragnie li świadkiem być boleści mej,
Lub czego chce tu on?
Patrzajcie! Oto leży skrępowany bóg,

  1. {{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/52|p07}}
  2. {{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/52|p08}}