Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Klemens Junosza - Dzień ś. Józefa.djvu/8

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona
DZIEŃ Ś. JÓZEFA.
(WSPOMNIENIE)
przez
Klemensa Junoszę.
(Dokończenie).


Gwarno było, wesoło, panny śmiały się, młodzież nadskakiwała im, dziadek rozmawiał ze wszystkiemi, rady dawał, pomoc przyrzekał, a pana Adama ciągle przy sobie trzymał, żeby się jak najdłużéj jego miłém towarzystwem nacieszyć.
Niebo jakby harmonizując z weselem biesiadników, wypogodziło się, chmury znikły z horyzontu, a marcowe słońce zajaśniało w swym blasku młodzieńczym.
— Ach, jak ładnie! — zawołała Józia, — żebyśmy téż wyszli, w ogrodzie powinno być sucho... panie Janku, wszak prawda, że sucho w ogrodzie?
— O, już od kilku dni obeschło na wzgórku.
— I z tamtéj strony rzeczki pewnie sucho, chodźmy dziaduniu, wszyscy.
— No, chodźmy, już chodźmy, kiedy solenizantka prosi, — ozwał się dziadek.
— Tak całą zimę przesiedziałam jak w więzieniu, czemuż nie korzystać z téj odrobiny słońca, co tak dziś na nas łaskawe.
Wyszli wszyscy. Pan Adam włożył angielski pled, angielskie palto, bo człowiek ten w ogóle cierpiał na angielską chorobę...
Szli razem z dziadkiem, a za niemi w pewném oddaleniu szedł zamyślony, zadumany Janek.
Panny śmiały się i goniły po żwiro-